środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 1

Londyn. Od 3 dni to mój nowy dom. Jakoś zupełnie nie mogę się przyzwyczaić. Wszystko tu jest takie inne. To zupełnie inny świat. Jestem w nim zupełnie sama, z dala od wszystkich, których kocham. Tak naprawdę w tym wielkim domu się po prostu gubię. Mama wydaje się być szczęśliwa, wszystko jej się tu podoba i uważa, że to była najlepsza decyzja w jej życiu. Ja jestem całkiem innego zdania. Ciągle zamykam się w swoim pokoju i rozmawiam z Jess przez telefon. Tak strasznie za nią tęsknię! Chciałabym żeby była teraz przy mnie, żebym mogła ją przytulić. Moje życie to jedna wielka ściema. Za 10 dni koniec roku, więc nie chodzę do szkoły. Świadectwo mają przysłać mejlem.
-Cassidy, nie możesz wiecznie siedzieć w swoim pokoju! Tutaj jest tak wspaniale, a ty nie wychylisz nawet nosa za drzwi! - powtarzała moja matka - idź na spacer, pozwiedzaj. W Sydney nigdy nie było cię w domu, a teraz siedzisz tutaj i się nad sobą użalasz.
-Mamo - spojrzałam na nią gniewnie -  ale to nie jest Sydney! Nikogo tu nie mam, nikogo nie znam, wszystko to co kocham zostało tam! Tutaj nic się dla mnie nie liczy. 
-Cassidy Whont, w tej chwili wyjdź z domu. Nie przyjmuję odmowy. Musisz coś wreszcie zrobić, a nie tylko rozmawiać z Jessicą przez telefon. Jej tu nie ma. Może postaraj się poznać kogoś nowego. Kogoś, kto będzie tu, na miejscu. 
Bez słowa odwróciłam się od niej i wyszłam z domu. Szłam prosto przed siebie, sama nie bardzo wiedząc dokąd. Zupełnie nie znałam tego miasta. Kiedy dotarłam do parku, zdałam sobie sprawę z tego, że nie wiem jak wrócić. 
-Pięknie.. - powiedziałam pod nosem - po prostu cudownie. 
Usiadłam na jednej z ławek nie wiedząc, co robić. Widziałam całe mnóstwo osób spacerujących w grupkach. Widziałam też zakochane pary i od razu pomyślałam o Matcie. Jak on mógł coś takiego zrobić? Myślałam, że jestem dla niego ważna, a on potraktował mnie jak każdą inną, z którą był. Nic nie układało się po mojej myśli. Wszystko było nie tak. Schowałam głowę w rękach i oparłam na kolanach. Niech ten dzień się wreszcie skończy! Chcę być w swoim pokoju i mieć wszystko gdzieś. Szkoda tylko, że nie wiedziałam, gdzie ten pokój jest. 
-Hej, coś się stało?
Natychmiast skierowałam głowę do góry. Stała nade mną ładna, wysoka blondynka z zatroskaną miną. Nie znalazłam na niej sarkazmu. 
-Nie.. ja tylko.. 
Nie umiałam nawet skleić zdania. Nieznajoma usiadła obok mnie i zaczęła mi się przyglądać. 
-Nie wyglądasz na szczęśliwą. Pierwszy raz w Londynie? - zapytała. 
-To aż tak bardzo widać? 
-Nie, skąd. Tak tylko pomyślałam. Więc powtarzam pytanie, coś się stało ? 
-W sumie to sama nie wiem. Przeprowadziłam się tutaj 3 dni temu i nie umiem się odnaleźć. Zupełnie nie znam Londynu i.. 
-I.. ? 
-I chyba się zgubiłam. Kompletnie nie wiem, gdzie jest mój dom. W sumie to nie wiem, gdzie jest cokolwiek. Nie znam nawet adresu. 
-Rozumiem - blondynka uśmiechnęła się miło - 2 lata temu byłam w tej samej sytuacji. Przeprowadziłam się tu z ojcem i macochą. Pani "istne zło". A tak poza tym, to jestem Jamie. 
Uścisnęłam jej rękę. 
-A ja Cassidy. 
-Miło cię poznać Cassidy. 
Uśmiechnęłam się do niej. Coś w tej dziewczynie sprawiało, że czułam się pewniej. Jakbym znała ją od lat, a nie 5 minut. 
-Zapraszam cię na shake'a. Chodź. Porozmawiamy. 
Jamie wstała i pociągnęła mnie za sobą. Przez całą drogę rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Dowiedziałam się o niej wielu rzeczy. Miała 18 lat, chodziła tu do szkoły, uwielbiała taniec i była wielką fanką One Direction. 
-Zupełnie jak Jessica - powiedziałam. 
-Kto? - Jamie popatrzyła na mnie zdziwiona. 
-Moja przyjaciółka z Sydney. Szaleje na ich punkcie. 
-Nie znam jej, a już ją lubię.
Znowu wybuchnęłyśmy śmiechem. W końcu doszłyśmy na miejsce. Zamówiłyśmy duże koktajle truskawkowe i poszłyśmy dalej. Nie wiedziałam dokąd Jamie mnie prowadzi, ale poszłabym z nią wszędzie. Wzbudziła we mnie ogromną sympatię i bardzo ją polubiłam. Nawet nie zauważyłam kiedy zapadł zmierzch. 
-Tutaj mieszkam. - powiedziała w pewnym momencie - Wejdziesz? 
Rozglądnęłam się i podskoczyłam z radości. 
-O co chodzi? - spytała. 
-Mieszkam 3 domy dalej! - zaczęłam wymachiwać rękami uradowana. 
-W takim razie, jesteśmy sąsiadkami! 
-Jamie, nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna. 
-Nie ma sprawy - znowu się uśmiechnęła. 
Podała mi karteczkę ze swoim numerem telefonu. Podziękowałam jej i poszłam do swojego domu. W salonie natknęłam się na matkę. 
-Co tak późno? 
-Zgubiłam się. 
Odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju. Zadzwonił telefon. Dopiero później zorientowałam się, że mam 15 nieodebranych połączeń. Od Matta. Niechętnie odebrałam telefon. 
-Czego chcesz Matt? - zapytałam gniewnie. 
-Mnie się tak po prostu nie zostawia - w jego głowie wyczułam nienawiść - rozumiesz? To ja rzucam dziewczyn. 
-Jak widać role się odmieniły - syknęłam. 
-Pożałujesz tego, słyszysz? Pożałujesz.
Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Czy on mi groził? Co za dupek. Jak ja mogłam być w nim zakochana? 
Położyłam się na łóżku ze słuchawkami w uszach i zaczęłam wspominać wydarzenia dzisiejszego dnia. Jamie była naprawdę cudowna. W końcu zasnęłam. 




______________________________

Nie mam weny. ; ] Zostawcie komentarze!  
Następny jutro lub dzisiaj wieczorkiem ; ))

1 komentarz:

  1. Boże... Jakie to wciągające. Czekam na kolejne rozdziały !

    Kocham. Karolina :) ♥

    OdpowiedzUsuń