[z perspektywy Cassidy]
Minął kolejny dzień. Martwiłam się o Asha, ale po tym, co zrobił, należała mu się nauczka. Zresztą, Matt nie zrobiłby mu nic złego, skoro byli wspólnikami. Chciał mnie tylko nastraszyć. Zwlokłam się z łóżka dopiero koło 12:00. Na dworze świeciło słońce i wiał lekki wiatr. Zaburczało mi w brzuchu, więc poszłam na śniadanie. Przygotowałam sobie płatki z mlekiem i zaczęłam jeść. Po chwili do kuchni weszły dziewczyny ubrane w sportowe stroje.
-Cześć Cass! - krzyknęła Jamie - nie mogę uwierzyć, że ty dopiero jesz śniadanie! Jest taka świetna pogoda!
-Taa.. - mruknęłam - a wy co tak na sportowo?
-Byłyśmy pobiegać - odpowiedziała Megan - trochę sportu dobrze nam zrobi.
-Mamy dla ciebie niespodziankę! - powiedziała Jamie i obie usiadły obok mnie.
-Dzisiaj wieczorem idziemy poszaleć! - krzyknęły obie.
-Przepraszam was dziewczyny.. ale.. ja nie mam ochoty nigdzie iść.. nie mam nastroju na imprezy..
-Posłuchaj, słońce - powiedziała Jamie i mnie przytuliła - nie możesz wiecznie siedzieć w domu. My ostatnio poszłyśmy z tobą na imprezę, a nie miałyśmy ochoty. Teraz ty to zrobisz dla nas.
-No.. ale.. nie możecie iść same? - zapytałam z nadzieją - ja mogę tu zostać i nic się nie stanie, naprawdę.
-Nie ma mowy! Bez ciebie to nie impreza. Ubieraj się.
-Teraz? - zdziwiłam się - jest dopiero południe!
-Idziemy na zakupy głuptasie! - powiedziała Jamie - to będzie wyjątkowa impreza.
Obie z Megan popatrzyły na siebie znacząco i puściły do siebie oko.
-Ekhem.. Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam zdezorientowana .
-Ależ skąd.. No! Ubieraj się!
Posłusznie poszłam do swojego pokoju i ubrałam się w czerwone rurki, granatową bluzkę i kamizelkę. Na nogi włożyłam rzymianki i razem z dziewczynami wyszłyśmy na zakupy. Tego właśnie mi było trzeba! Brakowało mi chodzenia po galeriach. Przymierzyłam chyba z tysiąc sukienek i żadna nie była odpowiednia. Jamie i Megan już dawno kupiły swoje, a ja nie mogłam się zdecydować. W końcu weszłyśmy do ostatniego sklepu i od razu zobaczyłam sukienkę, w której się zakochałam. Szybko wzięłam swój rozmiar i poszłam do przymierzalni. Sukienka leżała idealnie.
-Jak jej nie weźmiesz - powiedziała Megan - to osobiście cię uduszę.
Nie musiała. Zdjęłam z siebie nowy ciuch i poszłam zapłacić. Kiedy wyszłyśmy ze sklepu, była już 16:00. Szybko wróciłyśmy do mieszkania. Ostatni raz spróbowałam namówić dziewczyny, żebym została w domu, ale bez skutku.
-Przecież musisz przetestować sukienkę! - powiedziała Megan i poszła się przygotować.
Ja zrobiłam to samo. Wzięłam prysznic, pokręciłam włosy i zrobiłam sobie mocny makijaż. Wyjęłam z torby nową sukienkę i założyłam ją na siebie. Założyłam beżowe buty i biżuterię. Byłam gotowa. Nadal nie miałam ochoty na imprezę, ale czego się nie robi dla przyjaciółek? Cały czas zastanawiałam się nad słowami Jamie: "To będzie wyjątkowa impreza". Ciekawe co ona miała na myśli. Wyszłam z pokoju i usiadłam na kanapie w salonie. Z pokoju Jamie dochodziły jakieś odgłosy, więc pewnie były tam razem. Nie chciałam ich podsłuchiwać, więc krzyknęłam:
-No wychodźcie wreszcie!
Po moich słowach posłusznie wyszły z pokoju i stanęły przede mną.
-Idziemy! - krzyknęły.
Zamknęłyśmy mieszkanie i zeszłyśmy na dół. Przed nami stało czarne BMW. Popatrzyłam na dziewczyny z pytaniem w oczach.
-To auto Asha - poinformowała mnie Jamie - pożyczyłam je sobie.
-A Ash o tym wie?
-Niezupełnie..
Jamie puściła do mnie oko i wsiadłyśmy do samochodu.
-Tak właściwie, to gdzie my jedziemy?
-Zobaczysz. Ale najpierw musisz założyć to.
Megan podała mi czarną opaskę na oczy.
-Naprawdę nie rozumiem o co wam chodzi - powiedziałam i posłusznie założyłam opaskę.
W końcu samochód stanął i dziewczyny pomogły mi wysiąść. Przez zasłonięte oczy nie widziałam, gdzie idę, więc zdałam się na przyjaciółki. Po chwili poczułam truskawkowy zapach, więc stwierdziłam, że jesteśmy już na miejscu.
-Mogę już to zdjąć? - zapytałam błagalnie.
-Jeszcze nie - odpowiedziała Jamie.
Dziewczyny zaprowadziły mnie do jednego ze stołów i usiadłyśmy na wygodnych fotelach.
-Mam dość. Powiecie mi wreszcie o co chodzi? - zapytałam.
-Wszystko w swoim czasie - powiedziała Jamie.
Usłyszałam, jak przyjaciółki szepczą coś do siebie i po chwili pomogły mi wstać. Przepchnęłyśmy się przez tłum ludzi i stanęłyśmy w jakimś miejscu.
-Już możesz - szepnęła mi Megan do ucha.
Natychmiast zdjęłam z oczu opaskę i zorientowałam się, że stoimy pod wielką sceną, na której stał prawdopodobnie właściciel clubu. Wokół nas było pełno ludzi, którzy z niecierpliwością czekali aż ktoś wejdzie na scenę.
-O co tu chodzi? Przyszłyśmy na koncert?
Nie musiałam czekać na odpowiedź. W jednej sekundzie wszyscy zaczęli piszczeć i skakać. Na scenę weszli.. One Direction?! Otworzyłam usta ze zdziwienia. Przecież mieli wrócić dopiero za 9 dni! Popatrzyłam pytająco na dziewczyny, ale one tylko się uśmiechnęły i wzięły mnie pod rękę. Zdałam sobie sprawę z tego, że skoro stoimy pod samą sceną, Harry w każdej chwili może mnie zauważyć. A ja bym tego nie zniosła. Nie zniosłabym patrzenia w te jego zielone oczy. Próbowałam się jakoś wyrwać, ale bezskutecznie. Po chwili chłopcy zaczęli śpiewać "One thing" . Kiedy skończyli, Harry stanął na środku sceny.
-Cassidy Whont - powiedział i wszyscy imprezowicze odsunęli się tak, że otaczali mnie ze wszystkich stron, ale przed sceną stałam sama.
Popatrzyłam dookoła i zastanawiałam się, czy dałoby się jakoś uciec. Nie miałam jednak szans. Harry zszedł ze sceny i stanął centralnie przede mną z mikrofonem w ręce.
-Cass, przepraszam cię za wszystko - powiedział i wziął mnie za rękę - za to, że zachowałem się jak ostatni kretyn i pozwoliłem ci odejść. Jesteś dla mnie wszystkim. Myślę o tobie cały czas i nie mogę przestać. Kocham cię. Kocham cię jak wariat i chciałbym żebyś uczyniła mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi.
Popatrzyłam na niego ze łzami w oczach. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie się wydarzyło. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. W tym momencie Liam zaczął śpiewać zwrotkę piosenki "More than this" a Harry zaprowadził mnie na scenę.
-"When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah" - zaczął śpiewać, a ja stałam tam i patrzyłam na to wszystko tak, jakby to było tylko snem.
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah" - zaczął śpiewać, a ja stałam tam i patrzyłam na to wszystko tak, jakby to było tylko snem.
Kiedy piosenka się skończyła, od razu podeszłam do Harrego i go pocałowałam. Jak cudownie było znowu poczuć zapach jego perfum i słodycz jego ust. Mogłabym trwać tak całą noc, ale w końcu się od niego oderwałam.
-Czy to znaczy, że jesteś w stanie mi wybaczyć? - zapytał i spojrzał na mnie błagalnie.
-Oczywiście! - powiedziałam i znowu go pocałowałam.
W końcu zeszłam ze sceny, a chłopaki dokończyli koncert. Przytuliłam mocno obie przyjaciółki. Wiedziałam, że miały w tym swój udział. Znowu byłam szczęśliwa. Znowu z całą pewnością mogłam stwierdzić, że życie jest piękne. Kiedy zespół skończył grać, Harry podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakowało.. - szepnął mi do ucha.
-Mi ciebie też..
Z głośników poleciały pierwsze takty piosenki Nicki Minaj "Turn me on" i wszyscy poszliśmy tańczyć. Nic nie było w stanie zakłócić nam tej imprezy.
*
Następnego dnia obudziłam się wtulona w Harrego w jego łóżku. Uśmiechnęłam się szeroko i wstałam tak, żeby nie obudzić śpiącego Hazzy. Szybko się ubrałam i zeszłam do kuchni. Wszyscy tam siedzieli i zajadali śniadanie. Kiedy weszłam spojrzeli w moim kierunku i zaprosili do stołu. Zaczęliśmy rozmawiać o wczorajszej imprezie i do kuchni wszedł zaspany Harry. Pocałował mnie w czubek głowy i usiadł obok. Atmosfera była naprawdę świetna. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Tak mamo? - odebrałam.
-Cassidy, mogłabyś przyjść dzisiaj na obiad? - zapytała - mam dla ciebie nowinę.
Popatrzyłam na Harrego. Chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu, ale z drugiej strony dawno nie widziałam się z mamą.
-Jasne - powiedziałam w końcu - o której mam być?
-Za dwie godziny. Do zobaczenia!
Rozłączyłam się i usiadłam zrezygnowana przy stole.
-Coś się stało? - zapytał Harry.
-Muszę iść. Umówiłam się z mamą na obiad. Ma dla mnie jakąś nowinę.
Wstałam od stołu, pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam prosto do mieszkania. Umyłam się i przebrałam w zielone rurki i czarną bluzkę na jedno ramię. Narzuciłam na siebie sweterek i skierowałam się do mojego dawnego domu.W progu powitała mnie uśmiechnięta twarz mamy, która zaprowadziła mnie do salonu. Ze zdziwieniem dostrzegłam, że na stole stoją 3 nakrycia. No tak. Domyśliłam się, że na obiedzie będzie jeszcze Pablo.
-Pomóc ci w czymś? - zapytałam.
-Już wszystko jest gotowe.
Usiadłam przy stole i czekałam. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi i do salonu wszedł wysoki, opalony mężczyzna i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
-Ty pewnie jesteś Cassidy - powiedział i podał mi rękę - jestem Pablo.
Mówił z takim dziwnym akcentem.
-Dzień dobry.. - wydukałam.
Do salonu weszła matka i postawiła na stole półmisek z jedzeniem. Nałożyłam sobie na talerz małą porcję i zaczęłam jeść. Kiedy skończyliśmy, mama odniosła brudne naczynia do kuchni. Kiedy wróciła usiadła obok Pabla i powiedziała:
-Kochanie. Wychodzę za mąż!
W tym momencie zakrztusiłam się sokiem bananowym, który akurat piłam.
-Że co?! - krzyknęłam i spojrzałam na nią.
_______________________
Comment please ^^
Haha ; ]]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz