niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 19

[Cassidy]

-Mamo! -krzyknęłam chyba po raz setny - rusz się!
Razem z Jamie i Megan od godziny siedziałyśmy w kuchni i czekałyśmy aż moja matka łaskawie do nas zejdzie. Był sobotni poranek i wybierałyśmy się na przedślubne zakupy. W końcu, po 20 minutach kobieta zeszła po schodach. 
-Przepraszam dziewczyny - powiedziała - możemy iść. 
Wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do nowego Audi mojej matki (urodzinowy prezent od Pabla) i po chwili byłyśmy już w pierwszym sklepie. Wisiało tam naprawdę wiele ślubnych sukni, w których można było się zakochać od samego patrzenia.
-Chcę, żeby było idealnie - powiedziała zaledwie wczoraj - nie chcę przepychu i długiej, białej sukni i welonu. Wszystko będzie skromne. To tylko ślub cywilny. 
Mimo tego po ślubie zaplanowana była wielka impreza. Nagle z głośników w sklepie poleciała piosenka "One thing". Popatrzyłyśmy na siebie z dziewczynami i zaczęłyśmy śpiewać i tańczyć między wieszakami. Ludzie patrzyli na nas jak na idiotki, ale miałyśmy to gdzieś. Po skończonej piosence od razu poszłyśmy do innego sklepu.
-Co z wami? - zapytała moja mama.
-Ech, nieważne - odpowiedziałam i wszystkie 3 wybuchnęłyśmy śmiechem.
I właśnie w tym momencie spojrzałam na krótką, beżową sukienkę bez ramiączek. Szybko wybrałam rozmiar mamy i podałam jej ciuch. Spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
-Jak tego nie przymierzysz - powiedziałam - to osobiście cię uduszę.
Kobieta posłusznie skinęła głową i zniknęła w przymierzalni. Sukienka leżała na niej idealnie. 
-Cudowna! - powiedziała Jamie.
-Mega świetna! - poparła ją Megan.
-Mi też się podoba - matka uśmiechnęła się - biorę!
Szybko przebrała się z powrotem w swoje ciuchy i poszła zapłacić. Dobrałyśmy jej jeszcze buty i biżuterię, po czym zaczęłyśmy poszukiwania sukienek dla naszej trójki. Postanowiłyśmy, że nasze stroje będą pod kolor sukienki mojej mamy. Czyli kremowe, beżowe lub coś w tym stylu.
Chodziłyśmy od sklepu do sklepu i w końcu znalazłyśmy idealne sukienki. Zadowolone wróciłyśmy do mieszkania i jeszcze raz przymierzyłyśmy nowe stroje. 
-Twoja mama jest świetna - powiedziała Megan, gdy przebrane usiadłyśmy w salonie i zajadałyśmy lasagne, którą moja matka przygotowała dla nas dzień wcześniej - moja prędzej kupiłaby słonia niż poszła ze mną na zakupy.
-Nie przesadzaj Megs - powiedziała Jamie.
-Dziewczyny, mama wysłała mi listę gości na mejla.  Może pomożecie mi przy pisaniu zaproszeń? -spytałam.
Obydwie przytaknęły i zabrałyśmy się do pracy. Jamie podawała nazwiska, ja pisałam, a Megan zaklejała  koperty. Zajęło nam to ponad dwie godziny. Kiedy skończyłyśmy nie czułam ręki.
-Mamy jakieś plany na wieczór? - zapytałam.
-Wiecie co? Nie zrobiłyśmy jeszcze parapetówki.. Może by się tym zająć? - zaproponowała Megan.
-Na dzisiaj nie zdążymy. Ale mam imprezowy nastrój! No zróbmy coś.. - poprosiłam.
-Może po prostu zróbmy sobie stary, dobry, babski wieczór. - zaproponowała Jamie - wypożyczymy jakiś film, kupimy masę niezdrowego jedzenia i po prostu posiedzimy we trzy?
Z chęcią przystałyśmy na ten pomysł. Jamie i Megan poszły kupić jedzenie, a ja skierowałam się do wypożyczalni. Ale kiedy weszłam do obszernego pomieszczenia, chciałam natychmiast wyjść. Przy stoisku z horrorami stał Ash z jakąś dziewczyną. Nie rozmawiałam z nim od czasu ostatniej kłótni i wcale nie miałam zamiaru tego zmieniać. I w tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Natychmiast odwróciłam wzrok i przeszłam do działu z komediami. Ale Ash nie miał zamiaru tak szybko się poddać. W jednej chwili znalazł się obok mnie.
-Cassidy, musimy pogadać. - powiedział.
-Skąd pomysł, że chcę z tobą rozmawiać? - zapytałam sucho i z udanym zaciekawieniem zaczęłam przeglądać filmy.
Odwrócił mnie w swoją stronę.
-Proszę..
-Nie dotykaj mnie - syknęłam - i daj mi spokój, jasne?
-Daj mi chociaż 15 minut - spojrzał mi prosto w oczy - proszę cię. Chociaż te zasrane 15 minut.
-No.. - zawahałam się - dobrze, niech ci będzie.
Wyszliśmy na zewnątrz i stanęliśmy pod wypożyczalnią.
-Czas ucieka - powiedziałam.
-Słuchaj, Cass. Naprawdę strasznie cię przepraszam za tamto..
-Daruj sobie - przerwałam mu - to, co zrobiłeś w ogóle nie mieści mi się w głowie. Widziałeś w jakim byłam stanie! Widziałeś, jak bardzo to przeżywałam! Wiedziałeś jak bardzo go kocham! A mimo to, zawarłeś jakiś durny układ z człowiekiem, przez którego od dłuższego czasu mam same kłopoty! I jeszcze pewnie byłeś zadowolony z tego, że poświęcałam czas tobie, a nie jemu. O to ci chodziło, tak?! O to, żeby mieć mnie przy sobie?! Mogłeś mieć! Jako najlepszą przyjaciółkę! Ale schrzaniłeś wszystko, rozumiesz?
Przez chwilę stał w milczeniu.
-Wiem, że zachowałem się jak idiota - powiedział w końcu - ale ten cały plan to nie była w wyłączności moja wina.. Ja.. ja tylko miałem cię czymś zająć, żeby Caroline mogła zrobić swoje.. ja nawet nie wiedziałem, co ona dokładnie chce zrobić.. Przysięgam! Nie miałem pojęcia.. Jest mi cholernie głupio.. Straciłem cię, chociaż wcale nie chciałem.. Cassidy, przepraszam cię! Wybacz mi, proszę.. nigdy więcej nie popełnię takiego głupstwa.. zrozum.. nadal mi na tobie zależy.. Zresztą, pogodziłaś się z Harrym, prawda? Znowu jesteście razem..
Zastanawiałam się przez chwilę. Oczywiście, nie winiłam tylko jego, ale to on był moim przyjacielem.  I to on wbił mi nóż w plecy. Z drugiej strony nienawidziłam kłótni. Zawsze dążyłam do tego, żeby kłócić się jak najmniej, tylko w wyjątkowych sytuacjach. W jego oczach widziałam, że naprawdę żałował. Tylko, co to zmieniało? Nie ufałam mu. Kompletnie mu nie ufałam.
-Ash, posłuchaj.. - zaczęłam - mogę ci wybaczyć, ale.. nie odbudujesz mojego zaufania do siebie. Straciłeś je definitywnie.
-Wiem.. niestety wiem.. Ale ważne, że chociaż będziemy normalnie rozmawiać.. prawda? - powiedział z nadzieją.
-Myślę.. myślę, że tak.. A teraz proszę cię, daj mi wrócić, wypożyczyć jakiś banalny horror i wrócić do domu, okej?
Posłusznie zszedł mi z drogi. Wypożyczyłam "Dom na przeklętym wzgórzu" i wróciłam do mieszkania, gdzie dziewczyny już na mnie czekały.
-Co tak długo? - zapytała Megan.
-Ash mnie zatrzymał.. - odpowiedziałam i obie spojrzały na mnie - przeprosił. Wybaczyłam mu. Sprawa załatwiona.
Jamie uśmiechnęła się do mnie promiennie i zaczęłyśmy przygotowywać salon. Przyniosłyśmy masę poduszek i śpiwory. Na małym stoliku ułożyłyśmy jedzenie, picie i jakieś gazety. Zamówiłyśmy pizzę i przebrałyśmy się w piżamy. Miałyśmy już zaczynać, gdy zadzwonił telefon Megan.
-Tak? - odebrała - co takiego? ... uspokój się, mów wolniej bo nie rozumiem... Spokojnie... Ale jak to się stało?! ... nie, to niemożliwe.. . nie mów tak!!... to nie może być prawda... jeżeli to jakiś głupi żart, to nie ręczę za siebie!... dobrze... tak... zaraz będę....
Kiedy się rozłączyła, osunęła się na podłogę, a telefon wypadł jej z ręki. Z oczu pociekły jej łzy, ale nic nie powiedziała. Razem z Jamie od razu podeszłyśmy do niej.
-Megan? Co się stało? - zapytałam, ale ona nadal milczała.
-Megan, odezwij się do nas! - błagała Jamie.
-Moja.. - powiedziała w końcu - moja siostra..
-Co z nią? - zaczęłam się poważnie martwić.
-Ona.. nie żyje..
Zabrakło mi powietrza. Nie wiedziałam co powiedzieć i nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Zaledwie kilka minut temu byłyśmy pełne entuzjazmu, uśmiechałyśmy się, a w tym momencie siedziałyśmy z grobowymi minami i żadna z nas się nie odezwała. Megan zaczęła płakać. Łzy leciały jej strumieniami
-Co się stało? - zapytała w końcu Jamie.
-Ja.. ona.. była ze swoim narzeczonym nad morzem.. i.. wypadła z łódki.. utonęła.. a mnie przy niej nie było! Jak on mógł do tego dopuścić?! - wstała i nerwowo zaczęła chodzić po kuchni - jak mógł jej na to pozwolić?! Co z niego za facet?! Boże.. nienawidziłyśmy się.. Od pierwszej chwili, gdy moi rodzice ją adoptowali.. nienawidziłyśmy się z całego serca.. Ciągle się kłóciłyśmy, ale przed jej wyjazdem do Norwegii, pogodziłyśmy się.. miałyśmy zacząć od nowa.. a teraz.. - znowu usiadła na podłodze - wszystko przepadło..
Przytuliłyśmy ją mocno.
-Muszę jechać do domu.. jedziemy do Norwegii, jutro rano.. przepraszam, muszę.. Zaraz podjedzie po mnie tata..
Poszła do swojego pokoju, przebrała się, spakowała kilka rzeczy do torby i tyle ją widziałyśmy.
-Nie mogę w to uwierzyć.. - powiedziałam w końcu - nie wiedziałam nawet, że ma siostrę.
-Bo, tak jak powiedziała, nienawidziły się. Claire wyjechała do Norwegii rok temu, żeby zacząć nowe życie z Jamesem. Naprawdę jej współczuję.
-Ja też..
Siedziałyśmy w kuchni do późnej nocy. W końcu włączyłyśmy film, ale nie skupiłam na nim nawet odrobiny uwagi. Cały czas myślałam o Megan.

[Matt]

-Dobra robota - powiedziałem do Asha - nie sądziłem, że dasz się w to wciągnąć. 
Chłopak popatrzył na mnie z wściekłością w oczach.
-Nie mam pojęcia, czemu się na to zgodziłem. To chore! 
-Cóż, teraz nie ma już odwrotu. Poczekamy jeszcze tydzień i zaczynamy działać. 
Spojrzałem na Asha i Caroline. Przytaknęli i poszli w swoją stronę, a ja wróciłem do mieszkania. Usiadłem przy biurku i po raz tysięczny zacząłem przeglądać nowy plan. Był bardzo ryzykowny, nawet za bardzo. Nie wiedziałem skąd wzięło się we mnie takie pragnienie zemsty. Przecież w sumie nic takiego się nie stało. Dziewczyny wiele razy przyłapywały mnie na zdradzie i nic sobie z tego nie robiłem. Ale tym razem, chciałem się po prostu zabawić. Może zbyt serio, ale zabawić.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz