niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 6

[z perspektywy Cassidy]
Kiedy otworzyłam oczy, nad sobą zobaczyłam biały sufit. Nie wiedziałam gdzie jestem. Przede mną siedział jakiś chłopak. Nie poznałam go, więc zapytałam:
-Kim.. jesteś? 
Zielonooki chłopak popatrzył na mnie z zatroskaną twarzą. 
-Nie pamiętasz mnie? 
-Ja.. - zawahałam się. Ten chłopak kogoś mi przypominał, ale nie potrafiłam przypomnieć sobie, kogo - sama nie wiem.. 
Zamknęłam oczy i oparłam głowę o poduszkę. Po chwili w mojej głowie zaczęło się coś dziać. Zaczęłam wszystko sobie przypominać. Koncert, impreza, hotel i.. Matt. To, jak okropnie mnie potraktował. Wrócił. On naprawdę wrócił. Zaczął narastać we mnie strach. Spojrzałam na chłopaka siedzącego przy moim łóżku. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, był to Harry. 
-Harry? - zapytałam - a co ty tu robisz? I co ja robię w szpitalu?
Chłopak popatrzył na mnie i się uśmiechnął. 
-Pamiętasz mnie - powiedział. 
-Tak, oczywiście, że pamiętam. Odpowiedz na moje pytania. 
-Widziałem jak jakiś chłopak cię bił, szarpał.. Leżałaś na ziemi i się nie ruszałaś. Walnąłem tamtego w nos i sobie poszedł. Potem zadzwoniłem po karetkę I przyjechałem z tobą do szpitala. Cassidy, jeśli mogę wiedzieć, o co chodziło? co to był za chłopak? 
Zawahałam się. Harry wpatrywał się we mnie z niepokojem. Nie byłam pewna, czy powinnam mu o tym mówić. Znałam go od 2 dni i wcale nie byłam z nim blisko. Owszem, na imprezie się do niego zbliżyłam, ale teraz już niczego nie byłam pewna. Zresztą, czym ja się martwiłam? Czułam, że mogę mu zaufać. Opowiedziałam mu wszystko od początku. O tym jak myślałam, że się zmienił, jak przyłapałam go na zdradzie, o zerwaniu i o groźbach. 
-Nie sądziłam, że on tu przyleci, tylko po to, żeby się zemścić - powiedziałam na zakończenie - Harry.. boję się. Nie chcę wracać do domu, bo boję się, że on znowu będzie na mnie czekał. A wtedy nikogo może nie być w pobliżu. 
Schyliłam głowę,a z oczu poleciały mi łzy. Szybko otarłam je ręką, ale było ich coraz więcej. 
-Nie pozwolę na to - powiedział stanowczo - nie pozwolę, by cokolwiek ci zrobił. 
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Po chwili do mojej sali weszło 4 chłopaków. Oczywiście, pomyślałam, jest cała załoga. 
-Cześć Cass - powiedział Zayn - możemy? 
-Pewnie. 
Ruchem ręki zaprosiłam ich do sali. Otarłam policzki i usiadłam na łóżku. 
-Cass - powiedział Hazza - Zayna i Nialla już znasz. To jest Liam i Louise. 
Wskazał na nich ręką a ja uśmiechnęłam się do nich. 
Usiedli na krzesłach i na moim łóżku. 
-Jak się czujesz? - zapytał Niall. 
-W porządku - odpowiedziałam - już chyba nic mi nie jest. 
-Hej, nie pozwolimy, żeby jakiś koleś, jeszcze cokolwiek ci zrobił - powiedział Zayn - jeżeli jeszcze raz się pojawi, to będzie miał do czynienia z naszą piątką. A uwierz, jak się wkurzymy, potrafimy być.. hmm.. niebezpieczni. 
-Dziękuję wam - powiedziałam wzruszona - naprawdę wam dziękuje. Wiem, że się jeszcze nie znamy, ale jesteście jak przyjaciele. 
-No jasne - powiedział Harry z uśmiechem - Ten cały Matt, czy jak mu tam, już ci nie zagraża. 
W tej chwili do sali weszła Jamie i Megan. Gdy tylko otworzyły drzwi stanęły jak wryte. Zapewne na widok całego zespołu. Po chwili jednak uświadomiły sobie, po co przyszły i skierowały się prosto do mnie. 
-Cass! - krzyknęła Jamie - nic ci nie jest? wszystko jest w porządku? 
-Nic mi nie jest, spokojnie. 
Przedstawiłam im Louisa i Liama, po czym usiadły na moim łóżku. Zaczęliśmy rozmawiać i atmosfera zrobiła się bardzo przyjemna. Chłopcy cały czas rzucali jakieś kawały, albo opowiadali historie związane ze swoją karierą. Co jakiś czas wybuchaliśmy śmiechem. 
W końcu wypisali mnie ze szpitala. Chłopcy zaprosili nas do siebie, a my nie protestowałyśmy i pojechaliśmy prosto do ich domu. Ale co to był za dom! Jakaś ogromna willa, o której można było śnić. Usiedliśmy w salonie, Zayn i Harry poszli po przekąski a Niall przyniósł gitarę. Po chwili wszyscy usiedliśmy na ziemi, a chłopaki zaczęli śpiewać What makes you beautiful.
-Przyłączcie się - powiedział Liam. 
Już po chwili śpiewałyśmy razem z nimi. Harry cały czas na mnie patrzył. Czułam na sobie jego wzrok. 
-Może urządzimy mały konkursik? - zaproponował Louise z błyskiem w oku - Kto ostatni dobiegnie do schodów, zaśpiewa solo. 
-No ej! - krzyknęła Megan - to nie fair! Wy potraficie śpiewać, więc dla was to nie problem! 
-O jaka szkoda - powiedział złośliwie Zayn.
Wszyscy ustawiliśmy się w rzędzie i na znak Zayna wszyscy jak najszybciej ruszyliśmy w stronę schodów. Widać było, że nikt nie chciał śpiewać solo, a z racji tego, że byłam osłabiona, wypadło na mnie. Cholera, pomyślałam. Wróciliśmy do salonu i usiedliśmy na ziemi. Nie śpiewałam już od 3 lat. Kiedyś jeździłam na konkursy, śpiewałam publicznie, ale po śmierci taty, to wszystko straciło sens. Nie wiedziałam, jaki mój głos był teraz.
-A więc, co nam zaśpiewasz? - zapytał Harry. 
-Wymyśl coś - odpowiedziałam złośliwie. 
-Zostawiamy ci wybór. 
Myślałam przez chwilę, po czym powiedziałam. 
-Alicia Keys - "no one". Pasuje?
-Jak najbardziej - powiedział Louise - uwielbiam ten utwór. Niall, graj. 
Chłopak zaczął grać, a ja zaczęłam śpiewać. Po chwili zamknęłam oczy i całkowicie zatraciłam się w śpiewie. Już zapomniałam jakie to wspaniałe uczucie. Śpiew był moją pasją. Zapomniałam o tym. Z moich ust wydobywały się kolejne dźwięki piosenki. Była dla mnie bardzo ważna. Uwielbiał ją mój ojciec i tylko dlatego ją wybrałam. Każdy jej wers był wzruszający. Kiedy ją śpiewałam, myślałam tylko o nim. Zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo za nim tęsknię i jak bardzo brakuje mi jego obecności. Jego głosu, który zawsze pocieszał mnie w najgorszych momentach mojego życia. Tak bardzo chciałam, żeby był teraz ze mną. Chciałam móc się do niego przytulić i opowiedzieć o wszystkim, co mnie dręczyło, a on wysłuchałby mnie i wspomógł dobrą radą. Ale jego już tutaj nie było. I nigdy nie będzie.
 Kiedy skończyłam, otworzyłam oczy i usiadłam na swoim miejscu. 
Wszyscy wpatrywali się we mnie zdziwieni. Nikt nic nie powiedział, w domu panowała kompletna cisza.
-No co? - zapytałam w końcu - aż tak źle? 
-To było.. - zaczął Harry - niesamowite! 
-Dokładnie! - krzyknął Zayn. 
-Boże, dziewczyno! Jaki ty masz głos! - powiedział Liam, a reszta go poparła. 
-Przestańcie. Wcale nieprawda. 
-Cassidy, jesteś cudowna! - powiedziała Jamie i mocno mnie przytuliła. 
Byłam totalnie zaskoczona. Nie sądziłam, że aż tak im się spodoba. 
-Cass, znasz może piosenkę More than this? - zapytał Harry. 
-Oczywiście, że znam. 
Przynajmniej tak mi się wydawało. Jess puszczała to na okrągło, więc w końcu nauczyłam się tekstu na pamięć. 
-Świetnie. Więc śpiewasz teraz z nami. 
Zdziwiłam się, ale posłuchałam. Zaczęłam śpiewać razem z nimi. Kiedy skończyliśmy Harry podszedł i mnie przytulił. 
-Jesteś świetna - powiedział mi do ucha - nie tylko w śpiewaniu.
Kiedy mnie przytulił, poczułam, jakby moje serce miało zaraz wyskoczyć mi z piersi. Nigdy czegoś takiego nie czułam, nawet gdy Matt mnie przytulał. Nie wiedziałam co się ze mną działo. Byłam zdezorientowana. Nic nie czułam do Harrego. Był przyjacielem, ale nic więcej. A może to miało się zmienić? Niczego nie byłam już do końca pewna. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, usiadłam obok niego na kanapie. W tym momencie spojrzałam na rozmawiających ze sobą Jamie i Zayna. Wyraźnie coś między nimi iskrzyło. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wiedziałam, jak bardzo Jamie na nim zależy i jak bardzo chciała go poznać. Pasowali do siebie i wyraźnie było widać, że Zayn jest nią zainteresowany.  Naprawdę polubiłam tych chłopaków. Nie jako tych sławnych One Direction. Tylko normalnych, zabawnych nastolatków. Zayn włączył telewizor i zaczęliśmy grać na konsoli. Czas mijał naprawdę szybko. Po chwili zorientowałam się, że moja matka od 2 dni nie wie, co się ze mną dzieje. Szybko napisałam jej smsa i wróciłam do zabawy. Właśnie rozkręcała się walka na jedzenie. 


________________________
Miał być jutro, ale mi się nudziło :) 
Miłego czytania :)
Bardzo dziękuję Karolinie za pomoc przy napisaniu tego rozdziału :D ♥ 


1 komentarz:

  1. Świetne ♥ z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy ! ;)

    OdpowiedzUsuń