-Wychodzę do pracy - powiedziała - i wrócę późno. Masz na dzisiaj jakieś plany?
-Idę na koncert z przyjaciółmi - odparłam obojętnie i otworzyłam lodówkę - śpię dzisiaj u Jamie.
-Słucham? - matka była wyraźnie zaskoczona.
-Sama chciałaś żebym poznała kogoś nowego i nie siedziała całymi dniami w domu. Poznałam i idę na koncert - odparłam chłodno - masz coś przeciwko?
Mama przyglądała mi się chwilę w osłupieniu.
-Nie, skądże. Cieszę się, że czujesz się tu pewniej.
Po tych słowach wyszła z domu a ja przygotowałam sobie śniadanie. Później poszłam do wielkiej garderoby żeby przygotować strój na wieczór. Przekopałam wszystkie swoje ciuchy i nie znalazłam nic odpowiedniego. Kiedy byłam już całkiem zrezygnowana, przypomniałam sobie o wczorajszych zakupach. Od razu pobiegłam do pokoju i wyciągnęłam granatową sukienkę przed kolano. Dopasowałam do niej biżuterię i buty. Coraz bardziej nie mogłam doczekać się wieczoru. Nagle zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Jess. Zdziwiłam się, bo dawno nie dzwoniła, ale byłam ciekawa jej reakcji na wieść, że idę na koncert One Direction.
-Słucham? - odebrałam.
-Cass.. jest sprawa.. - zaczęła.
-Coś się stało? - zdenerwowałam się.
-Zrobiłam coś strasznie głupiego.
Zaczęłam domyślać się najgorszego, bo dobrze znałam Jess i wiedziałam do czego była zdolna.
-Mów - powiedziałam krótko, ale stanowczo.
-No bo.. ja..
-Jess, na litość! Gadaj! - krzyknęłam do słuchawki całkiem wkurzona.
-Powiedziałam Mattowi gdzie jesteś.
W tym momencie odebrało mi mowę. Milczałam przez dłuższą chwilę, a w słuchawce słyszałam tylko słowa przeprosin, które Jessica wykrzykiwała do słuchawki. Nie odpowiedziałam i przerwałam połączenie. Jess wydzwaniała do mnie jeszcze kilka razy, więc wyłączyłam telefon. Jak najszybciej chciałam zapomnieć o tej rozmowie, więc zajęłam się sprzątaniem pokoju (tak wiem, niezbyt ciekawe zajęcie). Ta rozmowa jednak cały czas zaprzątała mi myśli. Zdałam sobie sprawę z tego, co mogło wyniknąć z czynu Jessicy. Przecież Matt mi groził! Mówił, że tego pożałuję i że zniszczy mi życie. A ona tak po prostu powiedziała mu, gdzie jestem? Moje rozmyślania przerwał melodyjny dźwięk dzwonka do drzwi roznoszący się po całym domu. W jednej chwili podskoczyłam przestraszona i zbiegłam na dół, by zobaczyć kto to. Tak jak myślałam, to była Jamie. Kiedy otworzyłam drzwi od razu weszła do środka i zaczęła skakać z radości, zupełnie jak wczoraj. Zauważyłam, że w ręce ma dwie torby pełne ciuchów i kosmetyków. Już wiedziałam, co się szykuje. Bez słowa zaprowadziłam ją na górę, a tam Jamie wysypała zawartość obu toreb na moje łóżko. Z mojego sprzątania nic nie zostało. W jednej chwili w moim pokoju panował ogromny chaos.
-Jamie - powiedziałam - jest dopiero 12:00!
-Oj wiem, wiem. Ale ja po prostu nie mogę się doczekać! - krzyknęła, po czym dodała - Żeby spodobać się Zaynowi muszę zrobić się na bóstwo!
No tak, pomyślałam. Przewróciłam oczami i zajęłam się przeglądaniem ciuchów. Miała tam naprawdę mnóstwo świetnych rzeczy.
[...]
W końcu wybiła 17:00. Razem z Jamie już od dawna byłyśmy gotowe do wyjścia, a ona wciąż piszczała z radości. Powoli zaczynało mnie to irytować. Jamie ubrana była w błyszczącą bluzkę, białe rurki i czarne platformy. Ja byłam w mojej granatowej sukience, ciemnych legginsach i beżowych platformach. Kiedy wyszłyśmy przed dom, Ash już na nas czekał.
-Witajcie piękne panie - puścił do nas oko i od razu skierowaliśmy się w stronę parku.
Kiedy doszliśmy na miejsce były tam już całe tłumy nastolatków. Co kilka minut Jamie witała się z jakimiś znajomymi i przedstawiała mnie im. Było ich tak dużo, że nie zdołałam zapamiętać wszystkich imion. Tym bardziej obcych dla mnie. W głowie został mi tylko obraz czerwonowłosej Megan. Najlepszej przyjaciółki Jamie. Przez chwilę nam towarzyszyła po czym zniknęła w wielkim tłumie. Skierowaliśmy się do niewielkich stoisk z jedzeniem i napojami oraz innymi drobiazgami. Obok stał niewielki magazyn, na którym napisane było "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Stanęłam centralne przy drzwiach tego pomieszczenia a Jamie z Ashem zajęli się oglądaniem pamiątek. W pewnym momencie poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Zamroczyło mnie i upadłam na ziemię. Nade mną pochylił się zielonooki chłopak. Podał mi rękę i pomógł wstać. Przez chwilę nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną stał jeden z członków One Direction.
-Przepraszam, to było niechcący.. - zaczął.
-Nic mi nie jest - przerwałam mu - nie martw się o mnie. Idź lepiej, zanim ktoś cię zobaczy.
Odwróciłam się i podeszłam do przyjaciół, masując miejsce uderzenia, które bolało coraz bardziej. Tępo wgapiałam się w każdy drobiazg leżący na stosiku.
-Coś się stało ? - spytał Ash.
-Oberwałam drzwiami - powiedziałam z lekkim oburzeniem - nie wnikajcie.
Koncert miał zacząć się za kilka minut. Przebrnęliśmy przez wielki tłum, bo Jamie chciała stać centralnie pod sceną, by Zayn ją zauważył. Udało nam się stanąć w 3 rzędzie. Po chwili na scenę wszedł prowadzący i zapowiedział zespół. Minutę później pięcioro chłopaków wyszło z entuzjazmem na scenę. Koncert się rozpoczął. Jamie skakała jak szalona i ciągle piszczała z podniecenia. Zaśpiewali What makes you beautiful, Up all night i One thing. Kiedy skończyli ostatni numer spojrzałam na zielonookiego Harrego. Mimo wielkiego tłumu, wiedziałam, że patrzył centralnie na mnie i uśmiechał się.
-A teraz - powiedział - piosenka dla pewnej dziewczyny, którą niechcący staranowałem.
Reszta zespołu popatrzyła na niego zdziwiona, lecz ten uśmiechnął się, a z głośników poleciały pierwsze takty piosenki Moments. Znowu poczułam na sobie jego wzrok. Więc i ja popatrzyłam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Jamie szarpie moje ramię i coś krzyczy.
-Cass! Cassidy! Cassidy Whont! - dopiero po chwili spojrzałam na nią nie wiedząc o co chodzi - czy to Harry.. ten Harry walnął cię drzwiami?!
-Tak.. - powiedziałam.
Jamie stanęła osłupiała. Widocznie nie mogła uwierzyć moim słowom. Po chwili jednak znowu zaczęła skakać i krzyczeć.
-To takie cudowne! Boże! Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę!
Chłopcy zaśpiewali jeszcze Everything about you i Stand up, po czym koncert dobiegł końca. Kiedy wracaliśmy do domu, zauważyłam jadące ulicą sportowe auto. Za kierownicą siedział nie kto inny, jak Harry Styles. Chyba zwariowałam, pomyślałam i odwróciłam wzrok. Chyba zaczynałam mieć przywidzenia.
Strój Cassidy Strój Jamie
_________________________
No i jest ; D Nie taki długi jak chciałam, ale jest :)
KOMENTUJCIE! ♥
KOMENTUJCIE! ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz