wtorek, 10 kwietnia 2012

Prolog

5 czerwca. Ten dzień na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Bo właśnie tego dnia moja wspaniała matka postanowiła zniszczyć mi życie. Znudziła ją perspektywa mieszkania w rodzinnym mieście i postanowiła coś zmienić. Szkoda tylko, że moim kosztem. Od śmierci taty stała się zupełnie inna. Zaczęła coraz więcej pracować, robić różne dziwne rzeczy i coraz częściej się denerwowała. I tak oto ze wspaniałej, uśmiechniętej, przyjaznej kobiety stała się oschła, twarda i stanowcza.
-Nawet nie próbuj dyskutować, Cassidy. Już podjęłam decyzję - powiedziała tego dnia - najlepiej od razu zacznij się ze wszystkimi żegnać.
Nie było dyskusji. Odeszłam bez słowa i zamknęłam się w swoim pokoju. Od razu zadzwoniłam do Jessicy, mojej najlepszej przyjaciółki. Po kilkunastu minutach już siedziała w moim pokoju. Opowiedziałam jej wszystko i po prostu się rozpłakałam. Jessica przytuliła mnie i powiedziała:
-Nie martw się, Cass! To wcale nie jest koniec. Przecież możesz przyjeżdżać tutaj na wakacje, święta, weekendy! A zresztą, przecież nie stracimy ze sobą kontaktu. Ciągle będziemy gadać. Telefon, twitter, skype.
-Jess - przerwałam jej - ale to nie to samo! Będę kilkaset kilometrów od ciebie! Będę w deszczowym, zimnym Londynie! Muszę zostawić wszystko to, co kocham. Zrezygnować ze wszystkiego, bo mojej matce zapragnęła się przeprowadzka. To wszystko jest bez sensu. Będę musiała wszystko zacząć od nowa. Poznawać ludzi i tak dalej. To wcale nie jest takie łatwe. Będę tam zupełnie sama.. Bez ciebie, bez Matta..
-Cassidy. Będę za tobą ogromnie tęsknić. To miasto bez ciebie już nie będzie takie samo. Będzie ponure i szare.
Przytuliłam ją mocno i rozpłakałam się na dobre. Jak ja ją zostawię? Przecież znamy się od zerówki! To ona jako pierwsza do mnie podeszła i zaczęła rozmowę. To dzięki niej stałam się tym, kim jestem. Wszystkie chwile spędzone z nią były najlepszymi chwilami mojego życia. A Matt? Pomimo tego, że w szkole miał opinię flirciarza i totalnego macho, to ja go kochałam i widziałam w nim kogoś innego niż wszyscy. Jego również miałam zostawić. Dom, w którym się wychowałam, znajomych, wszystko. W szkole byłam dość popularna. Miałam wiele znajomych, wszyscy zwracali się do mnie o pomoc i ogólnie byłam lubiana. W Londynie będę musiała zaczynać wszystko od nowa.
Kiedy w końcu oderwałam się od Jess, zaczęłyśmy rozmawiać o moim wyjeździe. Zabawne, ale nawet nie wiedziałam kiedy dokładnie miałam wyjechać. Z moją matką to nigdy nic nie wiadomo. Pewnie dowiem się w ostatniej chwili. W końcu Jessica zaproponowała mi spacer. Na dworze było naprawdę ciepło, a ja potrzebowałam świeżego powietrza. Nic nie mówiąc mamie, wyszłam z domu. Skierowałyśmy się prosto do pobliskiego parku. I to był nasz błąd. Na jednej z ławek zauważyłam znajomą postać. Na początku nie wiedziałam kto to, ale po chwili zorientowałam się, że to Matt. I na dodatek przytulał jakąś dziewczynę. Stanęłam jak wryta nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
-Co jest? - zapytała Jessica.
Skinęłam głową w stronę ławki.
-Co za..
-Przestań! - nie dałam jej dokończyć.
Właśnie w tym momencie Matt pocałował tę dziewczynę. Rozpoznałam ją. To była Tasha Skill. Jedna z moich pseudo koleżanek. Jessica pociągnęła mnie za sobą i podeszła prosto do nich.
-Halo! Co tu się wyprawia? - Matt i Tasha natychmiast od siebie odskoczyli.
Gdy Matt mnie zobaczył, zmieszał się i wstał.
-Cass..
-Nic nie mów Matt - przerwałam mu - jednak jesteś taki, jak wszyscy mówią. Nic się nie zmieniłeś. Nadal wyrywasz coraz to inne laski i myślisz, że ci to ujdzie na sucho. Ciekawe, od kiedy mnie zdradzasz.
-Cassidy, to nie tak..
-A niby jak? Co, może mi się przywidziało i przed chwilą wcale nie całowałeś Tashy?
Dziewczyna po tych słowach spuściła głowę.
-To koniec Matt. Nie chcę cię nigdy więcej widzieć.
Po tych słowach odwróciłam się i wybiegłam z parku, a Jessica zaraz za mną. Boże, jaka ja byłam głupia! Wszyscy mi mówili, że to zwykła świnia i prędzej czy później mnie skrzywdzi. A ja, idiotka, im nie wierzyłam i przekonywałam ich, że on się zmienił. Trzeba było ich słuchać i nie dać się zwieść pozorom. Pożegnałam się z Jess i szybko weszłam do domu. W holu natknęłam się na matkę.
"No świetnie" pomyślałam.
-Cassidy, gdzie ty byłaś i czemu jesteś cała zapłakana?
Dopiero w tej chwili uświadomiłam sobie, że moja twarz jest mokra od łez.
-Nie, nic.. Byłam na spacerze z Jessicą. Przepraszam, nie chciałam ci przeszkadzać..
-Dobre sobie. Bez takich wyczynów, proszę. Myślałam, że jesteś odrobinę dojrzalsza.
-Przepraszam..
-Nic nie mów. Tym razem ci odpuszczę. Mam dla ciebie nowinę.
Przeszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na sofie.
-Znalazłam nam dom! - wykrzyknęła cała uradowana, a mnie kompletnie zamurowało.
-Że co? już?
-A na co miałam czekać? Za 5 dni będziemy już w Londynie. W naszym nowym domu. I nowym życiu. Zamówiłam już bilety i firmę do przeprowadzek. Najlepiej od razu idź się pakować.
-Mamo! To za szybko! Nie możesz mi tego zrobić, daj mi trochę więcej czasu!
-Cassidy, skończyłam. Za 5 dni w Londynie.

5 dni minęły szybko. Robiłam wszystko żeby tylko nie natknąć się na Matta. Nadszedł mój ostatni dzień w tej szkole. I w tym życiu. Pożegnałam się ze wszystkimi i właśnie kończyłam się pakować. Wszystkie rzeczy z mojego pokoju były już w Londynie. Ostatni raz spojrzałam na swój pokój i wyszłam. Pod domem czekała już taksówka, a przy niej stała Jessica.
-Nie puszczę cię - pierwszy raz widziałam ją jak płacze - słyszysz? nie puszczę cię!
Przytuliłam ją mocno i sama się rozpłakałam. W końcu się od siebie odkleiłyśmy.
-Żegnaj Jess. Pamiętaj, że zawsze byłaś, jesteś i będziesz moją najlepszą przyjaciółką.
Po tych słowach wsiadłam do taksówki i odjechałam na lotnisko. Kiedy w końcu usiadłam w samolocie zdałam sobie sprawę z tego, że moje dotychczasowe życie dobiegło końca. W przeciwieństwie do mojej matki, która tryskała optymizmem, przez całą drogę siedziałam cicho, a myślami wciąż byłam z Jessicą. Przez słuchawki puściłam piosenkę, która kojarzyła mi się z nią. A mianowicie One Direction - What makes you beautiful. Nie lubiłam ich za bardzo, ale Jess była ich wielką fanką, a ta piosenka była jej ulubioną. Będzie mi brakowało tych sprzeczek dotyczących tego, który z chłopaków z 1D był najprzystojniejszy. Zdaniem Jess, był to Zayn. Moim zdaniem był nim Harry. Wiedziałam o nim tylko tyle jak ma na imię i jak wygląda. Nie przepadałam za nimi. Byli mi całkowicie obojętni. W końcu wylądowaliśmy.
-Witaj nowe życie - powiedziałam i wysiadłam z samolotu.

1 komentarz: